wtorek, 10 lipca 2012

Halle Berry Halle — złote drzewa za niewiele


O debiutanckim zapachu Halle Berry powiedziano już chyba wszystko. Jest dobry - ja temu stwierdzeniu nie zaprzeczę. Jak na perfumy gwiazdy nawet bardzo dobry. Słodki, miękki, bursztynowy, ale nie pozbawiony pokaźnego wachlarza zapachowych pocisków: owoców, kwiatów i sandałowca. Ten post będzie więc czystą analizą tego, "co pachnie". 


Początek: figa, gruszka, bergamota.


Musimy sobie zdać sprawę, że w perfumach rzadko spotkać możemy czystą gruszkę. Podobnie zresztą jest z figą. W Halle mamy więc słodką, owocową nutę. Jest ona ciut kwaśna, słoneczna, ciepła i od razu podbita mleczno-drzewnym akordem. Bez czytania nut w życiu nie zgadnę, że to gruszka. Prędzej określiłbym ją jako udany mariaż cytrusów z wonią polskich owoców. To oczywiście wielka zaleta. I jeszcze wrócę do tego mlecznego akordu. Jest duże prawdopodobieństwo, że właśnie tam schowała się figa. W czystych kompozycjach (gł. niszowych), opartych na tej nucie, bardzo często słychać te kremowe, matczyne wręcz nuty. W Halle słychać je również.

Środek: frezja, mimoza, hibiskus


Nie będą udawał, że czuję w Halle choć jedną z tych pozycji. W moim nosie tworzą one udany zbitek. Rozróżnienie i opis pojedynczych składników przerasta moje możliwości. Takie coś uważam za wadę, ale w tej klasie cenowej istotniejszy jest fakt, że akord kwiatowy nie trąci chemią, jest przyjazny i ładnie współgra ze złocistym tłem. W Halle nigdy florystyczne wątki nie są pierwszoplanowe. To miejsce niemal od początku przypada zmysłowej nucie drzewnej.

Ruth Sanderson, Golden Wood.

 

Koniec: bursztyn (nie ambra), drewno kaszmirowe, drewno sandałowe, kadzidło i piżmo


O tak, baza perfum Halle Berry jest geniuszem na półce średniej. Przypomina zapach ciepłych drew, rozgrzanego ciała. Tętni gorącym powietrzem. Bucha wręcz sensualnością. I znowu muszę napisać, że nie staje się chemiczna. Zaryzykowałbym nawet twierdzenie, że baza ta w kategorii drzewno-bursztynowych czyni z całej kompozycji jedne z najlepszych perfum w swojej klasie.

Może to polski klimat, może nasze geny nosowe, może ślepy los. Debiutancki zapach Halle Berry powtórzył sukces perfum Gabrieli Sabatini i polski rynek jest dla niego jednym z najlepszych na świecie. Nie martwi mnie to. Halle to dobry wstęp do zapachowego uniwersum.

5 komentarzy:

  1. lubię! chociaż niekoniecznie na mnie ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. miałam kochalam i może jeszcze wróce kto wie, kto wie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzuciłam dziś w Ross..... na jeden nadgarstek Heat, na drugi Halle. Start! Halle wygrała o pięć długości :) Nie spodziewałam się tego. Heat to płaski słodziak przy niej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kurczę, chyba się zakochałam?? 8)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :) Halle to dobry zapach. Można się zakochiwać. :)

      Usuń