Puma Yellow ma z definicji przywoływać woń słonecznego poranka i napełniać pozytywną energią. Trudno nie uśmiechnąć się na takie deklaracje, ale z drugiej strony nie można też najnowszemu zapachowi Pumy odmówić uroku. Owocowego uroku.

Później jest kwiatowo, ale też nudno. Florystyczne akcenty sprawią wrażenie pozbawionych mocny, zwłaszcza na tle energetycznego początku. Mój nos nie się również opędzić od wrażenie sporej ilości syntetyków na tym etapie. Coś niebezpiecznie zaczyna trzeszczeć, ale mimo to Żółta Puma wciąż trzyma poziom. Nawet w bazie. Ta z kolei ma być drzewna, ale taka nie jest. Znalazłem w niej echa kwiatów i nieco przykurzoną woń trocin. Mogło się to wszystko skończyć o wiele gorzej.
Nuty: bergamotka, frezja, jeżyna, jabłko, fiołek, magnolia, róża, aksamitka, cedr, sandał, wanilia, drewno tekowe, piżmo
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz