środa, 4 lipca 2012

Puma Yellow, czyli aromat polskich owoców


Puma Yellow ma z definicji przywoływać woń słonecznego poranka i napełniać pozytywną energią. Trudno nie uśmiechnąć się na takie deklaracje, ale z drugiej strony nie można też najnowszemu zapachowi Pumy odmówić uroku. Owocowego uroku.


Początek ma soczysty i naturalny. Przypomina zapach polskiego sadu, dorodnych jabłek, dojrzałych miękkich gruszek i drewnianych skrzyń. To bardziej aromat jako całość, a nie niezależne nuty. Nie jest to też woń infantylna, bo przełamana została sporym ładunkiem cytrusów. Iskrzy wręcz na skórze w rytm bergamoty. Start Puma Yellow zalicza więc udany.

Później jest kwiatowo, ale też nudno. Florystyczne akcenty sprawią wrażenie pozbawionych mocny, zwłaszcza na tle energetycznego początku. Mój nos nie się również opędzić od wrażenie sporej ilości syntetyków na tym etapie. Coś niebezpiecznie zaczyna trzeszczeć, ale mimo to Żółta Puma wciąż trzyma poziom. Nawet w bazie. Ta z kolei ma być drzewna, ale taka nie jest. Znalazłem w niej echa kwiatów i nieco przykurzoną woń trocin. Mogło się to wszystko skończyć o wiele gorzej.

Nuty: bergamotka, frezja, jeżyna, jabłko, fiołek, magnolia, róża, aksamitka, cedr, sandał, wanilia, drewno tekowe, piżmo

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz